wtorek, 20 lipca 2021

O tym jak ojciec wykupił mnie od śmierci

 Ale miałam sen

Miejscowość w której spędzałam coroczne wakacje, ośrodek wczasowy w którym kierownikiem był mój ojciec. Pochmurny dzień, bez deszczu ale szare ciężkie chmury na niebie, chłodno, ale nie zimno - ot zimniejszy dzień lata. Trwa turnus, łażący wczasowicze, kręcący się po terenie. To był chyba piątek, bo wszyscy szykowali się na "wieczorek taneczny" (a takie realnie odbywały się właśnie w piątki). Mój ojciec jako kierownik robi obchód terenu i budynku socjalnego. Wchodzi na kuchnie, do kawiarni i magazynków -na górze budynków i na dole. Chodzę z nim, czasem wiem, że on już nie żyje, ale czasem o tym zapominam. Czas w śnie jest jakby przeszły choć dzieje się obecnie. 

Chodzimy, sprawdzamy, gdzieś tam kręci się moja mama i mój kuzyn (który również już nie żyje). W pewnej chwili dołącza on do nas i czasem ma swoją twarz, a czasem mojego męża. W pewnym momencie ojciec mówi, że dziś przyjdzie śmierć by zabrać swoje żniwo. 

Dołącza do nas mama i tak we czwórkę chodzimy oglądamy te magazyny i pomieszczenia. W końcu trafiliśmy do takiego korytarza na którego końcu po lewej stronie były drzwi pod ścianą na wprost stał stolik, a za nami kolejne drzwi, którymi weszliśmy. Tymi drzwiami po lewej wszedł mężczyzna niewysoki, starszy ale nie stary, krótko obcięty coś jak na jeża. Ubrany był w szare spodnie i koszulkę polo też szarą ale w poprzeczne ciemnozielone pasy. Mój tata jak go zobaczył to powiedział "O śmierć, po kogo tym razem przyszedłeś?". Mężczyzna wskazał na mnie i powiedział "po nią". Ojciec powiedział, że to jeszcze nie mój czas, że za wcześnie i że mnie wykupi, na koniec zapytał "Ile chcesz?" Śmierć powiedział, że chce 170 zł, na co ojciec wyjął 200 w jednym banknocie, położył na stoliku i powiedział "bez reszty".

 Śmierć wziął pieniądze, schował je i na odchodne powiedział, że jest to ostatni raz kiedy mnie ojciec wykupił i następnym razem mnie już zabierze. Wyszedł i już miał zamknąć drzwi kiedy podbiegłam do niego i zapytałam: Dlaczego jest mężczyzną, przecież we wszystkich językach świata śmierć jest rodzaju żeńskiego więc powinien być kobietą. Nic mi nie odpowiedział. 

Obudziłam się     

Trzeba zobaczyć o czym ten sen mówi, jakie ma ukryte znaczenie, do tego oczywiście posłużą mi karty "Tarot snów" i podeprę się książeczką dołączoną do nich.




1 Wiadomość ze snu - Sąd - "powinnam spojrzeć na siebie z większej i szerszej perspektywy. Jestem elementem większej całości, a nie wyizolowaną jednostką. Powinnam rozważać czy pójść wybraną ścieżką." Od jakiegoś czasu rozważam zmiany w swoim życiu, chciałabym ich ale się boję. Jedna dotyczy rozwoju osobistego, kształcenia się, a druga zmian zawodowych.

Ten budynek, po którym chodziłam może mówić o mnie, otwierałam i zamykałam pomieszczenia, wchodziłam do nich i tylko patrzyłam i czekałam na śmierć. I ja tak od czasu do czasu otwieram w sobie szufladki z pomysłami, oglądam, pomyślę i zamykam nie robiąc nic by je realizować.

 Przeszkodą do realizacji moich planów również są finanse - co tu będę ukrywać i nie jest to 170 zł ;). Mam dwie osoby w zaświatach, które gdzieś tam nade mną czuwają, choć Piotr ma tu swoją córkę i ona jest mu bliższa.  I tak chodzić i patrzeć i marzyć to mogę do "usranej śmierci" - a powinnam zrobić coś dla siebie.

2 Ukryte znaczenie - 7 kielichów - "ważne decyzje i brak zdecydowania, bezczynność i marzenia na jawie" Już wyżej napisałam, że poza tym zaglądaniem i chodzeniem za ojcem to w tym śnie niczego nie robiłam. Bierne oglądanie,  pomysły do realizowania ale bez ich wdrażania. Dalej sobie będę tak biernie płynąć z życiem ;)

3 Przestroga - 10 monet - "Odczuwanie magii w małych rzeczach, w tym co nas otacza. Światełko w tunelu" - To jest karta o pięknym przesłaniu, o rodzinie i powrocie na jej łono. Przed czym ona może mnie przestrzegać? 

Ponieważ moje marzenia, plany, pomysły w dużej mierze zmienią nie tylko mnie ale i mogą mieć wpływ na moją rodzinę, karta ta przestrzega by .. no właśnie... mam odrzucić swoje marzenia by ich realizacja nie odbyła się z krzywdą dla rodziny? Ale moje rodzina to dorosłe dzieci, które mogą lada chwila wyfrunąć z gniazda, mąż, który ma swoich kolegów, swoja pasję i tak szczerze, swoje życie w którym ja występuje tylko jako kucharka i sprzątaczka? To, że zrealizuje marzenia, to moja rodzina nie dostanie pod nos obiadów na czas? 

Albo może chodzi tu by waśnienie nie zakłócać spokoju/ miru domowego. niech będzie bez zmian dla rodziny... a w ogóle to co rodzina powie na moje "szalone" plany? Mąż będzie wyśmiewał, syn wzruszy ramionami, popatrzy sceptycznie, a córka powie rób co chcesz, a matka powie "po co ci to, daj sobie spokój"

Ale to światełko w tunelu to nadzieja, że na zmianę, na rozwój, wreszcie na moje życie 

4 Rada - 9 monet - "Korzystanie z owoców ciężkiej pracy, spokój, chowanie się we własnej skorupie" Może tu jednak chodzi że to jeszcze nie ten czas na zmiany, na rozwój, na naukę, mam poczekać w spokoju. Na razie mam pracować i odkładać pieniądze.

5 Wiadomość na temat:

- miłości - rycerz kielichów - "skok na głęboką wodę, sugeruje by wziąć emocjonalne sprawy w swoje ręce, odkrycie że to co dotyczy naszego związku nas paraliżuje i nie umiemy podjąć żadnej decyzji."

Rycerz kielichów z talii "Tarot snów" mówi żeby w miłości/związku skoczyć na głęboką wodę, nie bać się i w ten sposób rozwiązać problem. Czyżbym miała mimo wszystko oznajmić mężowi o swoich decyzjach i w ogóle nie brać pod uwagę jego zdania i reakcji?

- zdrowia - król monet - w książeczce dołączonej do talii nie ma znaczenia dotyczącego zdrowia, ale król monet nie wskazuje na jakieś poważne problemy zdrowotne, niż te o których wiem. 

- pieniędzy - Koło - "zmiana, spojrzenie na życie jako mechanizm. Zrzucenie odpowiedzialności na przeznaczenie"

Z finansowego punktu widzenia Koło fortuny mówi o wygranej, o świetnych finansach o darach jakie możemy dostać z przeznaczenia. Mój cały sen opierał się na pieniądzach - kwocie za  jaką śmierć pozwoliła wykupić moją duszę/ moje życie - dała mi czas na spełnienie, na dalsze życie. Nie jest to jakaś zawrotna suma, nawet sama się zdziwiłam już realnie, że to kwota praktycznie do osiągnięcia dla każdego. Mój ojciec zawsze miał gest i jeśli uważał, że ktoś zaniżał wartość, to ojciec sam ją podnosił właśnie nie chcąc np. reszty - zawsze dawał napiwki, zawsze szanował cudzą pracę, zawsze szanował ludzi bez względu na pochodzenie, czy wykształcenie, dla niego człowiek był człowiekiem dopóki tym człowiekiem był.

Mam grać żeby wygrać i by starczyło na realizacje moich marzeń, bez szkody dla budżetu domowego i rodziny? Do tej pory nawet w "Mapie marzeń" umieszczałam "marzenie" spełnianie marzeń członków rodziny - o sobie i dla siebie nie wspominając, teraz mam chęć zrobić coś właśnie dla siebie, dla rozwoju, dla życia - tylko chyba jeszcze muszę poczekać na to Koło by się pozytywnie zakręciło ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz